„Jest taki dzień
Bardzo ciepły choć grudniowy
Dzień, zwykły dzień
W którym gasną wszystkie spory
Jest taki dzień
W którym radość wita wszystkich
Dzień, który już
Każdy z nas zna od kołyski
Niebo- ziemi, niebu – ziemia
Wszyscy wszystkim ślą życzenia
Drzewa – ptakom, ptaki-drzewom
Tchnienie wiatru – płatkom śniegu
Jest taki dzień
Tylko jeden raz do roku
Dzień zwykły dzień
Który liczy się od zmroku”
Czerwone gitary Seweryn Krajewski, Krzysztof Dzikowski
Wigilia Bożego Narodzenia w naszym kraju zakorzeniła się od dawna
Dzisiaj do wigilijnego stołu siadają wierzący i niewierzący, praktykujący i niepraktykujący. Wieczerza wigilijna stała się tradycją. Tradycja jest jednym z elementów, który różni narody. Świętom Bożego Narodzenia zawsze towarzyszy „upstrzona” choinka.
W czasach PRL ozdoby choinkowe robiło się samemu
Dzieci na pracach ręcznych (w szkołach) kleiły łańcuchy z kolorowego papieru, ze sreberek po cukierkach robiło się gwiazdy. Wydmuszki, czyli skorupki po wydmuchanych jajkach przerabiało się na pajacyki. Bliscy (przede wszystkim dzieci) dwa tygodnie przed świętami zasiadała do robienia ozdób choinkowych oraz pierników. Takie wspólne prace bardzo integrowały rodzinę. Kilka dni lub kilka godzin przed świętami cała familia ubierała choinkę. Oczywiście nie choinkę plastikową, a taką prosto z lasu.
Na samej górze zawieszano gwiazdę a poniżej wszystkie ozdoby, oraz bombki, które udało się „upolować” w sklepie. Na drzewkach choinkowych wieszało się również cukierki (ku radości dzieci). Cukierki były najczęściej w formie sopli, wieszano również cukierki czekoladowe (w zależności od zamożności rodziny). Zamiast światełek choinkowych umieszczano na gałązkach świeczki w miniaturowych lichtarzykach, które wraz z pierwsza gwiazdą na niebie zapalano. Nie muszę dodawać, ze w tym czasie straż pożarna miała bardzo dużo pracy.
Pod choinką stała stajenka przekazywana z pokolenia na pokolenie
Moją stajenkę przekazał mi mój dziadziuś. Postaci: Matki Boskiej, Józefa, 3 króli, kołyska i Jezus oraz zwierzątka były wyrzeźbione w drewnie i pomalowane. Dzisiaj jest to bardzo miła sentymentalna pamiątka, którą również przekaże następnemu pokoleniu.
A co z prezentami od Świętym Mikołajem
Oczywiście przynosił wymarzone upominki. Czasami w nocy wchodził przez komin i zostawiał pod choinką dla całej rodziny prezenty. Czasami znalazł czas – szczególnie, gdy dzieci były małe – na osobista wizytę. Jakież to było emocjonujące. Trzeba było powiedzieć wierszyk albo zaśpiewać Kolendę albo przyrzec, że będzie się grzecznym przez cały nadchodzący rok (dla mnie było to bardzo stresujące)
Prezenty były różne, w zależności od zasobności domu. W latach 80 królował hand made (ponieważ w sklepach widniały tylko puste półki). Robiło się swetry, zakładki do książek, czapki, skarpety, rękawiczki i szale. Czasami wyszukiwało się w domowych pieleszach filiżanki, które się ręcznie malowało etc. Pamiętam z dzieciństwa, ze do każdej zabawki dodawana była książka. Książka była obowiązkowym prezentem.
Wszyscy zasiadali do stołu Wigilijnego, konsumowali postne potrawy, śpiewali Kolendy i właśnie to była bajeczna magia świąt, którą się pamięta do końca życia.
Po czterech latach wracam do wpisu.
Ileż to się zmieniło na świecie. Po pierwsze pandemia COVID. Dwa lata w większym lub mniejszym stopniu byliśmy zamknięci, odizolowani od rodziny, znajomych i przyjaciół. Pandemia, przyczyniła się do śmierci ogromnej rzeszy ludzi. Straciłam swoja przyjaciółkę – bardzo mnie jej brakuje. W tym okresie umarła również moja mama, a bez niej Święta to zupełnie inne Święta. Bo tak naprawdę scalała całą naszą rodzinę. Kiedy wydawało się, że już możemy odetchnąć to rozpoczęła się wojna w Ukrainie. Mam kilkoro znajomych tam mieszkających. Rodzinie składającej się z samych kobiet, udostępniłam mieszkanie po mamie. Jestem w stałym kontakcie z nimi oraz znajomymi mieszkającymi w kraju, bardzo dzielnie walczącym z okupantem. Widzę jak wszyscy Oni przeżywają okrucieństwo wojny, jak martwią się o swoich mężczyzn i najbliższych. Ciągle zastanawiają się dlaczego Putin próbuje zrównać z ziemią ich ojczyznę.
Należę do pokolenia, które nie zna wojen z autopsji ale czy mój syn i wnuk też będą mieli takie szczęście?
Dlaczego o tym piszę? Chce powiedzieć, że nie wszystko zależy od nas a los bywa i szczęśliwy i okrutny, dlatego też trzeba cieszyć się każdą chwilą życia, każdym spotkaniem z rodziną i przyjaciółmi.
Życzenia
Moi drodzy życzę Wam aby magia Świąt Bożego Narodzenia wszystkim Wam towarzyszyła. Żeby rodzinne spotkanie przebiegało w przemiłej atmosferze i aby o nikim Mikołaj nie zapomniał. Rozejrzyjcie się wokół siebie, czy ktoś z Waszych znajomych nie zostanie sam. I pamiętajcie, że zgodnie z polska tradycją przy stole zachowujemy puste miejsce dla osoby samotnej.
Z nadzieją na lepsze jutro.
0 komentarzy