Siedzę sobie przy kubku dobrej czarnej herbaty (mojej ulubionej) i zastanawiam się, jak to było z tą edukacją seksualna w PRL.
Wczesne lata PRL
Bardzo rzadko dzieci rozmawiały z rodzicami na tak „nieprzyzwoite tematy”. Kogo w takim razie się radziły? W pierwszej kolejności koleżanek i kolegów z podwórka -była to skarbnica wiedzy zasłyszanej. Odwieczne pytanie dzieci: skąd się biorą dzieci? – wprawiało rodziców w konsternację. Na ogół odpowiadali, że przyniósł bocian, czasami, że mama znalazła w kapuście.
W latach 60 ukazał się poradnik z zakresu edukacji seksualnej Elżbiety Jackiewicz, „O czym chcą wiedzieć dziewczęta”. Wiem, że o podobnej tematyce był wydany poradnik dla chłopców. Poradnik dla dziewcząt dostałam od rodziców i bardzo żałuję, że gdzieś zaginął.
Filipinka (polskie czasopismo wydawane w 1957-2006)
Najbardziej popularnym czasopismem dla młodzieży była „Filipinka” redagowana od 1957r do 2006r przeznaczona głównie dla nastoletnich dziewcząt. Ówczesne nastolatki, jak i podobnie dzisiaj, wolały korzystać z porad “zewnętrznych” niż własnych rodziców.
”Filipinka” w dużej mierze pełniła rolę edukacyjną. Wyjaśniała różnice w rozwoju psychofizycznym między dziewczyną a chłopakiem, różnice między popędem seksualnym dziewczyny i chłopaka. Udzielała porad z zakresu kultury osobistej itp. itd.
O co pytały nastolatki ?
Oprócz porad z zakresu savoir vivre, pytały o bliskie relacje z chłopakami.
I tak najczęściej zadawane pytanie dotyczyło „dowodu miłości”.
Przykład – „mój chłopak, którego bardzo kocham, chce dowodu miłości, czy mam go dać, czy nie?”.
Redakcja głowiła się, co z tym fantem zrobić?
Czy nastolatki zachodziły w niechciane ciąże ?
Tak i to wcale nierzadko. Do dziś pamiętam pogrzeb starszej siostry mojej koleżanki, która próbowała spędzić niechcianą ciążę chininą. Miała 20 lat. Zdarzało się też, jak w piosence Perfektu „odkręciła gaz i nie zdążył nikt na czas”. W latach 60 -okres głębokiego PRL- krążyło takie powiedzenie:
„ Przysięgał jak sięgał” To miało być ostrzeżeniem dla dziewczyn. Mamusie i babcie tłumaczyły
(i niestety miały rację), że konsekwencje zawsze ponosi dziewczyna, o synach mówiono: „a niech się wyszumi”.
Edukacja seksualna w latach 70 PRL
W drugiej połowie lat 70, po wielkich turbulencjach z ówczesną władzą PRL, ukazuje się książka Michaliny Wisłockiej „Sztuka kochania„.
Nie pamiętam w jakim nakładzie była wydana, natomiast pamiętam, że powielano ją na tzw. powielaczach. Książka przechodziła z rąk do rąk. Z jakimi wypiekami się ją czytało.
Na „imperialistycznym zachodzie” nastąpiła rewolucja seksualna. (druga połowa lat 60). Czy do Polski również trafiła?
W małym zakresie i było to niestety nieudolne naśladownictwo. Kończyło się albo ciążą i szybkim ślubem, albo aborcją, na ogół w prywatnych gabinetach (aborcja do 12 tygodnia ciąży była dozwolona). Panna samotnie wychowująca dziecko w okresie wczesnego PRL to był wstyd dla rodziny. Wcale nierzadko zdarzało się, że wyrzucana była z domu. Konsekwencje seksu przede wszystkim spadały na kobietę. A mężczyzna?- no cóż musiał się wyszumieć.
Homoseksualizm
Odkąd świat istnieje związki homoseksualne (związki między osobami tej samej płci) były, są i będą, nie tylko wśród ludzi, ale również wśród zwierząt. Do lat 70 uważano, że jest to choroba. W Warszawie nie spotkałam się z ostracyzmem osób homoseksualnych a znałam ich masę.
Natomiast na wsiach, w małych miasteczkach osoby homoseksualne były wykluczone ze społeczności. Wryła mi się w pamięć wypowiedź jednej z matek „wolałabym widzieć syna na marach niż w związku z pedałem”.
Kiedy słyszę wysokiej rangi duchownego, który z ambony wykrzykuje, że LGBT to czerwona zaraza, zastanawiam się, do jakiego stopnia można być hipokrytą? Dziś już wszyscy wiedzą, że znaczny procent duchownych to czynni homoseksualiści- polecam książkę „Sodoma „ F. Martela. Opisuje między innymi mechanizm „ukrywania się w szafie”.
30 lat po PRL- co się zmieniło w edukacji seksualnej.
Dzisiaj de facto, edukacja seksualna jest głównie w szkołach prywatnych i niekiedy w domach.
Nie czyta się już poradników, bo jest dostęp do poradników na żywo (Internet).
Mężczyzna nie prosi o „dowód miłości”, bo nie musi.
Sytuacja się odwróciła – to bardzo często kobieta prosi o „dowód miłości”.
Przykład: młoda kobieta czyni przygotowania do upojnej randki: zakup bielizny, świeczki i takie tam… a tu nic.
Media donoszą, że sporo mężczyzn jest uzależnionych od pornografii. Niestety wpływa to źle na pożycie seksualne w realu. Powstają grupy terapeutyczne.
Seks jest bardzo ważnym elementem życia
Nieudany seks to frustracje, nerwice, depresja i parę jeszcze innych chorób. Polecam wszystkim książkę dwóch autorów Andrzeja Gryżewskiego i Przemysława Pilarskiego „Sztuka obsługi penisa”
Pozwólcie, że zacytuję:
„seksuolodzy alarmują; w dzisiejszym świecie seks stał się luksusem.
Panowie! Spieszmy się temu zaradzić
Panie! Spieszcie się posiąść sztukę obsługi penisa… i całej reszty mężczyzny”
Więcej o wulgarnej edukacji seksulanej przeczytasz w tym artykule:
Hipokryzji ciąg dalszy
0 komentarzy